źródło rss
wydrukuj | pobierz pdf

Skąd wzięły się instytuty świeckie

Wydaje się iż w sumie "od zawsze" w historii Kościoła możemy zauważyć, iż były i są osoby, które pragnęły być w pełni oddane Chrystusowi, ale jednocześnie pozostając w świecie. W Kościele pierwotnym, gdy nie było jeszcze zakonów - żyli oni "pomiędzy". W kolejnych stuleciach, pojawiali się, ale Kościół nie dawał takiej instytucjonalnej możliwości uważając, że konsekracja winna być związana ze wspólnotą która zamieszkuje razem, z klauzurą... Aż w 1947 r Papież Pius XII zatwierdził tę formę życia.

Prehistoria

Czytając historię najstarszych instytutów świeckich – tych, które powstały na przełomie XIX i XX wieku i w kolejnych latach – można zauważyć pewne prawidłowości.

Początki instytutów świeckich przypadły na czas wielkich migracji nie tylko ze wsi do miast, ale również poza granice kraju w poszukiwaniu pracy. To również okres szybkiego i bardzo powszechnego rozwoju proletariatu – a zatem pojawienia się zupełnie nowych, wcześniej nie istniejących tak licznych grup społecznych, które w pierwszym okresie swojego istnienia nie miały swojego miejsca w społeczeństwie, gdyż były wyrwane ze swoich środowisk naturalnych a poza tym cechowała je nędza materialna i społeczna. W końcu XIX i na początku XX w. (a zatem wtedy, gdy powstają instytuty świeckie) po pierwszym okresie proletaryzacji, powstają powoli ruchy robotnicze, chrześcijańskie i socjalistyczne, których członkowie żądali już głośno poprawy warunków pracy, płacy i uznania praw robotniczych. Był to czas pierwszych encyklik społecznych – Leona XIII i kolejnych papieży, a zatem czas angażowania się Kościoła w „problem robotniczy”. To okres wzrostu świadomości społecznej klasy robotniczej, ale również budzenie się poczucia tożsamości laikatu i jego miejsca w Kościele. Osoby angażujące się na rzecz proletariatu wybierały różne sposoby rozwiązywania problemu – niektórzy szli w kierunku tworzącej się wtedy ideologii socjalistycznej i w niej odnajdowali sposób rozwiązania tzw. „kwestii robotniczej”, inni szukali rozwiązania w chrześcijaństwie, itp. W odpowiedzi na „potrzeby” tego czasu powstały nowe zakony i ruchy katolików świeckich. W tym „klimacie” rodziły się także nowe instytuty świeckie, których założyciele czy też osoby skupione przy założycielu odkrywały swoje powołanie jako obecność przy tych, którzy tego potrzebowali: przez tworzenie różnych lokalnych inicjatyw czy też przez proste towarzyszenie im w ich środowisku i pomoc w odkrywaniu własnej godności jako człowieka, jako dziecka Bożego. Pragnienie takiej służby rodziło w nich gotowość do oddania swojego życia Bogu i jednocześnie przekonanie, że powinni pozostać tam, gdzie do tej pory byli, żyjąc i pracując z tymi samymi ludźmi, w dotychczasowym środowisku.

Byli też tacy, którzy angażowali się nie tyle w działalność społeczną, ale pragnęli pogłębić własną wiarę,  a to, co było ówcześnie doświadczeniem duszpasterskim nie było dla nich wystarczające. Tworzyli więc mniej lub bardziej formalne grupy. Poszukiwali tego „więcej”, choć na tamten czas to „coś więcej” nie było jeszcze jasno określone, rodziło się w trakcie spotkań mających na celu pogłębienie życia wewnętrznego. Niektórzy z nich wiązali się z jakąś istniejącą już duchowością zakonną w Kościele przez to, że kierownikiem duchowym takiej grupy był zakonnik. Dla niektórych grup było to „wypracowywanie” zupełnie nowej duchowości. Wraz z pogłębianiem wiary, życia modlitwy, słuchania Boga, w uczestnikach jeszcze bardziej wzrastało pragnienie „czegoś więcej” – i tym „czymś więcej” stawało się dążenie do oddania swego życia całkowicie Bogu przez profesję rad ewangelicznych. I pojawiały się pytania – co teraz? Osobom tym nie wystarczała ani forma trzecich zakonów, ani też uczestnictwo w różnych – powstających w tym czasie powoli – świeckich stowarzyszeniach katolickich. Jednakże nie widzieli oni możliwości odejścia od świata, od podejmowanych zadań, od środowisk, w których żyli, aby wstąpić do zakonów. Chcieli pozostać w miejscu, gdzie byli do tej pory, tam całkowicie oddając się Bogu.

Kolejny „model” rodzenia się instytutów świeckich jest pewną modyfikacją dwóch poprzednich. Z osób już zaangażowanych w różnych stowarzyszeniach świeckich (dość często w Akcji Katolickiej bardzo prężnie rozwijającej się w okresie międzywojennym) wyłaniała się grupa czy też poszczególne osoby, które odkrywały, że dla pełnego zaangażowania się w dane dzieło potrzebne jest ich całkowite oddanie się Bogu i pozostanie w świecie.

Myślę, że w historii poszczególnych instytutów można zauważyć którąś z tych opcji jako fundamentalną, choć niekoniecznie jedyną. Pomimo tego, że w powstawaniu poszczególnych instytutów wybrzmiewały różne akcenty, w latach 30. ubiegłego wieku podjęto próbę opisania tego doświadczenia rodzących się nowych grup w Kościele, aby przedstawić je Stolicy Apostolskiej. Znaczącym dokumentem, w którym podjęto próbę opisania tych wspólnych intuicji, pragnień i wspólnych elementów, było tzw. Memoria, którego autorstwo przypisuje się Agostino Gemellemu i Giuseppe Dosettiemu. Dokument ten był owocem spotkania, które odbyło się San Gallo w 1938 r. Wzięli w nim udział przedstawiciele 25 stowarzyszeń, których członkowie już wtedy podejmowali życie konsekrowane w świecie. Memoria zostało przedstawione w 1939 r. Papieżowi Piusowi XII oraz Świętej Kongregacji Soboru. Podkreślam wagę tego dokumentu, gdyż jego echo brzmi zarówno w Konstytucji Apostolskiej Provida Mater Ecclesia, jak i Motu Proprio Primo Feliciter, a także w KPK z 1983 r.

Wydawało się iż do kościelnego zatwierdzenia już jest blisko, jednakże II wojna światowa opóźniła decyzję Stolicy Apostolskiej o kolejne lata. Ostatecznie 2 lutego 1947 roku Papież Pius XII zatwierdził instytuty świeckie wspomnianą już Konstytucją Apostolską Provida Mater Ecclesia. Po opisaniu w pierwszych punktach tego dokumentu historii życia konsekrowanego,  Papież stwierdził: „zdawało się, że już nic nie trzeba dodawać do prawnego ujęcia kanonicznego stanu doskonałości…” i wskazuje potem dalej, że pojawiły się osoby, „które dzięki szczególnemu Bożemu powołaniu, potrafiły odkryć nowe, doskonałe formy stowarzyszeń, szczególnie odpowiadające potrzebom czasu”. Rozwinął tę myśl rok później w Motu Proprio Primo Feliciter, mówiąc: „Duch Święty, który nieustannie odnawia oblicze ziemi zniekształcone i oszpecane codziennie nadmiarem zła, powołał dla siebie darem wielkiej i szczególnej łaski wielką liczbę umiłowanych synów i córek, którym z głębi serca błogosławimy w Panu, aby stojąc w szeregach instytutów świeckich, byli jako sól niezwietrzała w zepsutym świecie, z którego nie są, w którym jednak z woli Bożej winni pozostać. Mają oni być w tym świecie światłem, które w ciemności świeci i nie gaśnie, odrobiną dobrego zaczynu, który działa wszędzie i zawsze, przenika wszystkie środowiska i wszelkimi sposobami, słowem i przykładem, usiłuje wszędzie dotrzeć tak, aby zaczyn Ewangelii ogarnął całe ciasto i wszystko przemienił w Chrystusie”.

 

Kolejne lata

            W ten sposób zamknięty został ten etap historii życia konsekrowanego, który wymagał od osób konsekrowanych odejścia od świata, gdyż niemożliwym wydawało się to, aby być w pełni oddanym Bogu „pośrodku świata”, bez murów klasztornych, stałego wsparcia wspólnoty życia i kontroli przełożonych (wątpliwości te niektórzy mają i dzisiaj).

Kolejne lata to czas dojrzewania, tak poszczególnych instytutów, tworzenie się nowych, jak i poszukiwanie współpracy pomiędzy tymi tworzącymi się młodymi wspólnotami osób konsekrowanych w świecie. To również okres pogłębiania teologii i duchowości instytutów świeckich a takżę okres, w którym status quo instytutów świeckich wyznaczają ich [żyjący!] założyciele. Do takich ważnych wydarzeń w tym okresie należy zaliczyć:

Lata 80. i 90. dwudziestego wieku wydają się być etapem, gdy po zbudowaniu fundamentów następował systematyczny  rozwój instytutów zarówno pod względem liczebnym (szczególnie jeśli chodzi o rozprzestrzenienie geograficzne – również Azja i Afryka), jak i duchowym. .

Pierwsza dekada XXI wieku to czas ponownych pytań o tożsamość instytutów świeckich. Stawiają je zarówno poszczególne instytuty, jak i konferencje krajowe oraz Światowa Konferencja Instytutów Świeckich. To pragnienie ponownego przyjrzenia się powołaniu świeckich konsekrowanych wynika z szybko zachodzących zmian w świecie, pośród których członkowie instytutów świeckich żyją. Był to też czas, gdy w teologii życia konsekrowanego zaczęto mówić o refundacji, rozwija się również teologia laikatu, wzrasta znaczenie ruchów religijnych i nowych wspólnot. Wymusza to niejako, by na nowo się przyjrzeć „powołaniu naszemu”, by jak najpełniej odpowiadać na dar Boga, który w nas złożył. W tym celu w roku 2007, gdy obchodziliśmy 60-lecie od zatwierdzenia instytutów świeckich Światowa Konferencja Instytutów Świeckich zorganizowała sympozjum, które miało na celu przyjrzenie się naszej tożsamości. Temat ten podjęły też poszczególne konferencje krajowe (w Polsce we wrześniu 2007). Również kolejna Konferencja Światowa Instytutów Świeckich, która odbędzie się w 2012 roku podejmie refleksję nad świeckością członków instytutów świeckich, spróbujemy spojrzeć na to w optyce dialogu Kościoła ze światem. Polska Konferencja Instytutów Świeckich podejmie również ten temat w przyszłym roku podczas sympozjum (5-6.11.2011), wychodząc od rozważenia tajemnicy Wcielenia, w której to papież Benedykt XVI umieszcza nasze powołanie.

 

Historia instytutów świeckich w Polsce

Chciałabym jeszcze na chwilę zatrzymać się nad polskimi instytutami świeckimi. Przeglądając „Leksykon zakonów w Polsce”, zwróciłam uwagę na daty powstania instytutów, których prezentacje są tam zamieszczone (nie ma tam wszystkich instytutów świeckich, których członkowie są w Polsce).

I tak:

Można zauważyć, że początki i pierwsze „kroki” większości instytutów świeckich w Polsce (dotyczy to zarówno instytutów polskich jak i pochodzenia zagranicznego) również pierwsze powołania do tych instytutów na terenie naszego kraju przypadają na okres PRL – czy to czas tzw. „odwilży październikowej” po 1956 r., czy też na kolejne dziesięciolecie. Większość polskich instytutów powstała już po zatwierdzeniu instytutów świeckich przez Stolicę Apostolską, ale jeszcze przed Soborem Watykańskim II i następującą po nim odnową soborową.

Nie pretenduję tutaj do opisu religijności tego okresu w naszym kraju, która to miała niewątpliwy wpływ na powstanie i ukształtowanie specyfiki polskich instytutów świeckich. Chciałabym jednak wskazać na kilka elementów uznanych przeze mnie, może subiektywnie, za ważne i istotne.

Ze względów historycznych (stałego przez wieki zagrożenia islamem, granicy z Kościołem prawosławnym, długiego okresu braku suwerenności narodowej, która była również związana z prześladowaniem religijnym, opóźnienia gospodarczego w stosunku do Europy Zachodniej i oparcia bardziej o świat wiejski z jego stabilnością, itp.) w naszym kraju stopiły się – można tak powiedzieć – elementy narodowe z religijnymi. Wiara, Kościół – jako instytucja – stawały się miejscem wsparcia, przestrzenią wolności, dawały poczucie wspólnoty nie tylko eklezjalnej, ale również narodowej. Wiara stawała się więc wiarą narodową, stawała się pewnym wspólnym dziedzictwem, z którego nie można było rezygnować i którego należało bronić. To „złączenie” elementu narodowego z religijnym umocnione jeszcze w czasie komunistycznym (w którym to „rodziły się” polskie instytuty świeckie) zaowocowało ciekawą mieszanką. Można w niej zauważyć, że pomimo prześladowania religia była u nas masowa i w wielu momentach wszechobecna. Poza motywami płynącymi z wiary ta manifestacja religijna nieraz była elementem oporu przeciw władzy. Jednakże ta niewątpliwa „siła” Kościoła polskiego niosła za sobą jego słabość – niejednokrotnie deklarowana religijność, wiara nie miała nic wspólnego z codziennym, zwyczajnym życiem. Łatwiej było być katolikiem w Kościele, w święta, podczas pielgrzymek – generalnie „w masie” – trudniej znacznie w pojedynkę: w pracy, w środowisku sąsiedzkim „na co dzień”, w domu. A to miejsce było „zadane” świeckim konsekrowanym – jako miejsce realizowania ich powołania i apostolstwa.

Kolejnym skutkiem roli, którą przyjął Kościół w czasach prześladowania, było traktowanie go jako monolitu, jako instytucji społecznego zaufania. Autorytetem nie był kolejny I sekretarz PZPR czy premier, ale Prymas czy biskupi, a następnie – księża. Aby zachować jedność – świeccy, poza wyjątkami, byli jedynie „owieczkami”, które należało prowadzić do Chrystusa, i wskazywać im drogę, którą mają kroczyć, natomiast do tego, by byli współpracownikami czy też współodpowiadali za Kościół, było bardzo daleko.

Ówczesny system był tak skonstruowany, że powszechnie – zarówno w strukturach społecznych jak i kościelnych – funkcjonowało się nieraz na granicy prawa, które było nieludzkie i nierzadko nielogiczne. Wymagało to odpowiedniej polityki dialogu i kontaktu z władzą czy odpowiednimi służbami tej władzy, wymagało czasem niedopowiedzeń, półprawd, niejasności. W ten „klimat” społeczny i eklezjalny w Polsce wpisują się świeccy konsekrowani, którzy wtedy rozpoczynali swoje życie oddane Bogu pośrodku świata. Niektórzy, pracując w różnych zawodach (najczęściej nauczyciele – począwszy od akademickich po przedszkola), próbowali w swoich środowiskach być „świadkami Ewangelii”, nie idąc na kompromis czy układy…

Przestrzeganie dyskrecji, które miało służyć dobru apostolstwa, stało się koniecznością ze względu na możliwość „rozszyfrowania” co do przynależności do „tajnej grupy kościelnej”, która – niezidentyfikowana – bardziej była „niebezpieczna” dla państwa komunistycznego i jego służb. Dlatego też zasadniczo instytuty świeckie powstałe w Polsce są instytutami, które określa się niekiedy mianem „przenikających”, tzn. są pozbawione form życia wspólnego i wspólnego dzieła. Główne ich apostolstwo realizowane jest w miejscu pracy, w środowisku życia.

W ówczesnej sytuacji politycznej nierealne było podejmowanie innych – wyznaczonych świeckim – zadań takich jak wejście w świat polityki czy zaangażowanie społeczne lub gospodarcze. Pojedyncze osoby, zgodnie ze swoimi zdolnościami, były obecne w świecie kultury czy mediów, ale w tamtym okresie – głównie katolickich.

Niektórzy z nich angażowali się w różnego rodzaju grupy czy to duszpasterstwa, czy też KIK czy później – w powstające ruchy eklezjalne, jednakże jako osoby świeckie, bez ujawniania swej przynależności do instytutu. W pojedynczych przypadkach – w tamtych latach – proboszcz w parafii czy biskup w diecezji wiedział o istnieniu takich osób na „swoim” terenie, zazwyczaj wtedy, gdy któryś z członków lub cały instytut współpracował z konkretnym kapłanem czy biskupem.

Chcę to jeszcze raz podkreślić, iż początki naszych instytutów i kształtowanie pierwszych zwyczajów, tradycji czy norm dokonywało się w specyficznym czasie komunizmu z całym jego bagażem – także w przestrzeni eklezjalnej. Ten pierwszy zapis – psychologowie powiedzieliby: imprinting – ma wielkie znaczenie. Nie wszystkie jego elementy występują w prawie, są „spisane” czy uznawane jako duchowość lub charyzmat danego instytutu; to jest czasem przekaz tradycji, zwyczajów, może przyzwyczajeń. Jest to sposób reakcji na różne zjawiska społeczne czy postawy różnych ludzi… Czasem postawy te są już nieświadome i nieświadomie kolejnym pokoleniom przekazywane. Może warto się pokusić o głębszą analizę, w jakim klimacie społeczno-politycznym i eklezjalnym „rodziły się” polskie instytuty świeckie czy też polskie grupy instytutów pochodzenia zagranicznego. Łatwiej wtedy będzie zobaczyć to, co w naszym przekazie kolejnym pokoleniom jest ważne i oddzielić od tego, co jest drugorzędne czy też wynikające z kontekstu historycznego.